Na dowód, że byłem, choć cała wyprawa to czyste szaleństwo - pobudka o 2, o 2.45 wyjazd samochodem do Białegostoku, o 4.30 pociąg, przesiadka w Wawie, na 10.05 w Łodzi i biegiem na spotkanie. Potem podpisywanie (obok Dona Rosy!!!) i kolejna przebieżka na dworzec, na pociąg powrotny o 13.18. A i tak po drodze zdążyłem kupić "Paprotkę" z Centrali i "Teslę" z KG (i przybić kilka piątek).
Zdjęcia zrobił mój instytutowy kolega Igor (pisuje tu
kliku kliku) - dzięki, Igor!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz