środa, 3 maja 2017

Pompikcon w Hajnówce

Rety... 28 kwietnia 2017 w Szkole Podstawowej Nr 6 w Hajnówce odbyła się wielka impreza pod hasłem "Z żuberkiem Pompikiem w świecie przyrody". Było to podsumowanie prowadzonej w klasach 1-3 przez cały rok szkolny akcji (tzw. innowacji pedagogicznej) oficjalnie zaakceptowanej przez Podlaskiego Kuratora Oświaty. W ramach akcji uczniowie poznawali książki o Pompiku (dla przypomnienia cztery okładki poniżej), a za ich pośrednictwem - bogactwo życia w Puszczy Białowieskiej. Ale to nie wszystko - było jeszcze rysowanie leśnych zwierząt i komiksów o nich, decoupage z puszczańskimi motywami, spotkania ze znawcami i miłośnikami przyrody, inscenizacje...



Piątkowa impreza przerosła jednak wszystko. Nie pojechałem przez nią na Pyrkon, ale absolutnie nie żałuję. Hajnowski Pompikcon był nie-sa-mo-wi-ty! Był konkurs na najbardziej pomysłowe i pyszne leśne ciasto (czy muszę mówić, że wszystkie zajęły pierwsze miejsce?)...



... były ulubione żubrze zabawy w bieganie, bęcanie i siłowanie...



...były występy orkiestry szkolnej (była "Pszczółka Maja"!)...



...był nawet cosplay, czyli przygotowane przez całe klasy przebrania (Państwu pozostawię przyjemność rozpoznania bohaterów, w które wcieliły się dzieci).



Ja sobie w spokoju poczytałem komiksy o Pompiku (jak się okazało również o innych moich bohaterach)...



...i na koniec (choć właściwie to było na początek) dostałem wspaniałą pamiątkową dyplomo-plakietkę!



Wzruszenie odbiera mi moc stukania w klawiaturę, na tym więc moją relację skończę, dobrze? Bardzo, bardzo dziękuję...

poniedziałek, 18 lipca 2016

Spóźnione, ale szczere...

Spóźnione, ale szczere, podziękowania dla wszystkich, którzy wybrali się na spotkania, prelekcje, pogadanki, pokazywanki, rysowanki, wyszywanki i inne warsztaty, które prowadziłem (lub współprowadziłem, o czym poniżej) w Krakowie, Augustowie i Rabce-Zdroju! Po kolei zatem:

1. Festiwal Literatury dla Dzieci w Krakowie i warsztaty z rysowania leśnych stworzeń, małych i dużych (i tych wielkich też), 11 czerwca 2016. Strasznie spodobało mi się nowocześnie urządzone Muzeum Etnograficzne, w którym miałem przyjemność prowadzić warsztaty rysunkowe. Wszyscy świetnie sobie poradzili z rysowaniem żubrów, wiewiórek, lisów, wilków, dodatkowo narysowaliśmy las pełen różnych gatunków drzew (czyli, jak powiedzieliby fachowcy, las nieźle zamieszany). Różowe dziki i fioletowe jelenie? Były, bo niby dlaczego nie?

Autorem zdjęć jest Dawid Prząda.



2. Spotkania pod chmurką w Augustowie, 25 czerwca 2016. Podobnie jak w zeszłym roku, było przesympatycznie, za sprawą organizatorów (przemiła Pani Honorata i Pan Piotr, nota bene prezes Bractwa Bartnego), pogody i świetnego miejsca spotkania – błonia nad rzeką Nettą. Miło było spotkać Zosię Stanecką i Mariannę Oklejak (czyli autorki „Basi”), problem w tym, ze swoimi warsztatami tak wysoko podniosły poprzeczkę, że ja potem się musiałem gimnastykować jak dżdżownica, którą ktoś pomylił ze sznurówką. Uczyłem dzieci kolejności planet, prosiłem o wymyślanie Pikotkowych piktogramów, czytaliśmy wspólnie „Ryjówkę przeznaczenia” z wykorzystaniem tekturowych pacynek (Dobrzyk natychmiast uciekł do stoiska z ciasteczkami)... Surowe marchewki też były do pochrupania, ale i tak serca wszystkich skradło przygotowane przez organizatorów ciasto marchewkowe.

Autorką zdjęć jest Sylwia Piekarska.



A te zdjęcia zrobił Sebastian Domżalski.



3. Festiwal Literatury Dziecięcej w Rabce Zdroju, 7-10 lipca 2016. Tu, proszę państwa, już nie było żartów. Wyprawy z moją rodziną w góry, zdobywanie kolejnych szczytów (i bohaterskie zmagania z talerzami placków ziemniaczanych w schroniskach), a dodatkowo spotkania i warsztaty. Razem z panią Agatą Stasik (proszę rzucić okiem na piękne zabawki, które szyje) szyliśmy Pikotka (haha, to nie do końca tak – ja się plątałem pod nogami i przeszkadzałem, szyciem zajmowała się pani Agata i dzieci). Z grupą komiksowo zaawansowanych nastolatków tworzyliśmy bohaterów (wróżka ze stopą w rozmiarze 48, giętki kleks, pomidor-sportowiec, by wymienić kilku) i pakowaliśmy ich w tarapaty w jednostronicowej opowieści. Z kolei z młodszymi adeptami kredki i flamastra rysowaliśmy najdłuższy las Europy – udało się, na oko miał 165 metrów, choć mogło to być i 233, nie jestem pewien. Miałem również przyjemność opowiadać dorosłej publiczności o tym, czy komiks jest literaturą (jest!), wreszcie spotkać się w sali kinowej z miłośnikami Pompika. Szaleństwo? A i owszem, ale jakże pozytywne! Rabka nas zauroczyła, polecamy ją wszystkim jako kierunek wakacyjnych wypraw, zwłaszcza, że na płocie amfiteatru nadal można obejrzeć wydrukowane w powiększeniu plansze Pikotka!

Zdjęcia tym razem moje!



A te zdjęcia dostałem od organizatorki festiwalu, niestrudzonej Pani Iwony Haberny!



A te tutaj zrobił Maciek Wacławik!


piątek, 3 czerwca 2016

Wiosenny raport zza sterty (papierów)

Dziwnym zrządzeniem losu w tym roku udało mi się zdążyć na Warszawskie Targi Książki z trzema premierami książek i komiksów:

1. „To nie jest las dla starych wilków” (wydawnictwo Kultura Gniewu) to zbiór osiemnastu krótszych i dłuższych komiksów przedstawiających życie różnych zwierząt leśnych – od małych smużek, przez wiewiórki, jeże, borsuki, wilki, aż do największych w naszych lasach żubrów. Historie te powstawały w ciągu ostatnich kilku lat na potrzeby różnych czasopism („Echa Leśne”, „Biceps”) i wydawnictw, a część pochodzi wprost z mojej szuflady. Podobnie jak w przypadku poprzednich moich komiksów starałem się tu przemycić sporo wiedzy przyrodniczej (w czym zresztą bardzo mi pomaga para dżdżownic występująca przed poszczególnymi rozdziałami i komentująca ukazane w nich wydarzenia). Komiks nadaje się dla czytelników w każdym wieku, najpewniej jednak najwięcej radości będą miały z niego dzieci.



2. „Pikotek chce być odkryty” (wydawnictwo Widnokrąg) to jedna z najdziwniejszych książek, które udało mi się zrobić. Opowiada historię nieistniejącego zwierzaka – Pikotka, który pewnego dnia wychodzi z norki w środku lasu i wyrusza w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, kim właściwie jest. Poza perypetiami Pikotka czytelnicy mogą śledzić losy dwunastu innych mieszkańców lasu. I co w tym wszystkim dziwnego? Dwie rzeczy – pierwsza (rzucająca się w oczy zaraz przy kontakcie z książką) to fakt, że Pikotek to leporello, harmonijka złożona z jednego, długiego, sześcioipółmetrowego obrazka. Można Pikotka czytać jak zwykłą książkę, można też rozłożyć go na podłodze i śledzić leśne perypetie bohaterów na leżąco/czworakująco/pełzająco. Druga niezwykła rzecz to sposób komunikacji bohaterów w tej książce. Choć jest tu mnóstwo dymków komiksowych, nie ma w nich tekstów, tylko piktogramy – uproszczone obrazki, za pomocą których zwierzęta rozmawiają ze sobą, wyrażają swoje pragnienia, cele i obawy. Znajomość literek nie jest tu zatem warunkiem koniecznym do czerpania przyjemności z lektury.



3. „Misja kosmos. Międzygwiezdna podróż Voyagera” (wydawnictwo Wilga) to z kolei wyraz moich fascynacji tematyką astronomiczną. W tej książce (a ściślej rzecz biorąc – picturebooku), wydanej na solidnej tekturze, prześledziłem losy bliźniaczych sond Voyager wysłanych w 1977 roku z misją zbadania Układu Słonecznego – start, przeloty obok kolejnych planet, odkrycia, słynny ostatni rzut oka (kamery) na Ziemię i zdjęcie „błękitnej kropki”... Wszystko to w humorystycznej konwencji, łączącej naukowe opisy obserwowanych przez sondy zjawisk z gadulstwem planet, komet i samych sond.