Dziwnym zrządzeniem losu w tym roku udało mi się zdążyć na Warszawskie Targi Książki z trzema premierami książek i komiksów:
1. „To nie jest las dla starych wilków” (wydawnictwo Kultura Gniewu) to zbiór osiemnastu krótszych i dłuższych komiksów przedstawiających życie różnych zwierząt leśnych – od małych smużek, przez wiewiórki, jeże, borsuki, wilki, aż do największych w naszych lasach żubrów. Historie te powstawały w ciągu ostatnich kilku lat na potrzeby różnych czasopism („Echa Leśne”, „Biceps”) i wydawnictw, a część pochodzi wprost z mojej szuflady. Podobnie jak w przypadku poprzednich moich komiksów starałem się tu przemycić sporo wiedzy przyrodniczej (w czym zresztą bardzo mi pomaga para dżdżownic występująca przed poszczególnymi rozdziałami i komentująca ukazane w nich wydarzenia). Komiks nadaje się dla czytelników w każdym wieku, najpewniej jednak najwięcej radości będą miały z niego dzieci.
2. „Pikotek chce być odkryty” (wydawnictwo Widnokrąg) to jedna z najdziwniejszych książek, które udało mi się zrobić. Opowiada historię nieistniejącego zwierzaka – Pikotka, który pewnego dnia wychodzi z norki w środku lasu i wyrusza w poszukiwaniu odpowiedzi na pytanie, kim właściwie jest. Poza perypetiami Pikotka czytelnicy mogą śledzić losy dwunastu innych mieszkańców lasu. I co w tym wszystkim dziwnego? Dwie rzeczy – pierwsza (rzucająca się w oczy zaraz przy kontakcie z książką) to fakt, że Pikotek to leporello, harmonijka złożona z jednego, długiego, sześcioipółmetrowego obrazka. Można Pikotka czytać jak zwykłą książkę, można też rozłożyć go na podłodze i śledzić leśne perypetie bohaterów na leżąco/czworakująco/pełzająco. Druga niezwykła rzecz to sposób komunikacji bohaterów w tej książce. Choć jest tu mnóstwo dymków komiksowych, nie ma w nich tekstów, tylko piktogramy – uproszczone obrazki, za pomocą których zwierzęta rozmawiają ze sobą, wyrażają swoje pragnienia, cele i obawy. Znajomość literek nie jest tu zatem warunkiem koniecznym do czerpania przyjemności z lektury.
3. „Misja kosmos. Międzygwiezdna podróż Voyagera” (wydawnictwo Wilga) to z kolei wyraz moich fascynacji tematyką astronomiczną. W tej książce (a ściślej rzecz biorąc – picturebooku), wydanej na solidnej tekturze, prześledziłem losy bliźniaczych sond Voyager wysłanych w 1977 roku z misją zbadania Układu Słonecznego – start, przeloty obok kolejnych planet, odkrycia, słynny ostatni rzut oka (kamery) na Ziemię i zdjęcie „błękitnej kropki”... Wszystko to w humorystycznej konwencji, łączącej naukowe opisy obserwowanych przez sondy zjawisk z gadulstwem planet, komet i samych sond.
2 komentarze:
Mistrzu! A co z kolorowym wznowieniem Wiedźmuna? Podobno miało być?
Wiedźmun wciąż walczy o uwagę z innymi projektami... To wielka kobyła, 120 stron do pokolorowania, do tego miałem ambicję zrobienia krótkiej historii parodiującej gry ("Dziki goń!") i to niestety sprawiło, że projekt musiałem odłożyć na wolniejszą chwilę. W końcu nadejdzie, ta chwila.
Prześlij komentarz