poniedziałek, 18 lipca 2016

Spóźnione, ale szczere...

Spóźnione, ale szczere, podziękowania dla wszystkich, którzy wybrali się na spotkania, prelekcje, pogadanki, pokazywanki, rysowanki, wyszywanki i inne warsztaty, które prowadziłem (lub współprowadziłem, o czym poniżej) w Krakowie, Augustowie i Rabce-Zdroju! Po kolei zatem:

1. Festiwal Literatury dla Dzieci w Krakowie i warsztaty z rysowania leśnych stworzeń, małych i dużych (i tych wielkich też), 11 czerwca 2016. Strasznie spodobało mi się nowocześnie urządzone Muzeum Etnograficzne, w którym miałem przyjemność prowadzić warsztaty rysunkowe. Wszyscy świetnie sobie poradzili z rysowaniem żubrów, wiewiórek, lisów, wilków, dodatkowo narysowaliśmy las pełen różnych gatunków drzew (czyli, jak powiedzieliby fachowcy, las nieźle zamieszany). Różowe dziki i fioletowe jelenie? Były, bo niby dlaczego nie?

Autorem zdjęć jest Dawid Prząda.



2. Spotkania pod chmurką w Augustowie, 25 czerwca 2016. Podobnie jak w zeszłym roku, było przesympatycznie, za sprawą organizatorów (przemiła Pani Honorata i Pan Piotr, nota bene prezes Bractwa Bartnego), pogody i świetnego miejsca spotkania – błonia nad rzeką Nettą. Miło było spotkać Zosię Stanecką i Mariannę Oklejak (czyli autorki „Basi”), problem w tym, ze swoimi warsztatami tak wysoko podniosły poprzeczkę, że ja potem się musiałem gimnastykować jak dżdżownica, którą ktoś pomylił ze sznurówką. Uczyłem dzieci kolejności planet, prosiłem o wymyślanie Pikotkowych piktogramów, czytaliśmy wspólnie „Ryjówkę przeznaczenia” z wykorzystaniem tekturowych pacynek (Dobrzyk natychmiast uciekł do stoiska z ciasteczkami)... Surowe marchewki też były do pochrupania, ale i tak serca wszystkich skradło przygotowane przez organizatorów ciasto marchewkowe.

Autorką zdjęć jest Sylwia Piekarska.



A te zdjęcia zrobił Sebastian Domżalski.



3. Festiwal Literatury Dziecięcej w Rabce Zdroju, 7-10 lipca 2016. Tu, proszę państwa, już nie było żartów. Wyprawy z moją rodziną w góry, zdobywanie kolejnych szczytów (i bohaterskie zmagania z talerzami placków ziemniaczanych w schroniskach), a dodatkowo spotkania i warsztaty. Razem z panią Agatą Stasik (proszę rzucić okiem na piękne zabawki, które szyje) szyliśmy Pikotka (haha, to nie do końca tak – ja się plątałem pod nogami i przeszkadzałem, szyciem zajmowała się pani Agata i dzieci). Z grupą komiksowo zaawansowanych nastolatków tworzyliśmy bohaterów (wróżka ze stopą w rozmiarze 48, giętki kleks, pomidor-sportowiec, by wymienić kilku) i pakowaliśmy ich w tarapaty w jednostronicowej opowieści. Z kolei z młodszymi adeptami kredki i flamastra rysowaliśmy najdłuższy las Europy – udało się, na oko miał 165 metrów, choć mogło to być i 233, nie jestem pewien. Miałem również przyjemność opowiadać dorosłej publiczności o tym, czy komiks jest literaturą (jest!), wreszcie spotkać się w sali kinowej z miłośnikami Pompika. Szaleństwo? A i owszem, ale jakże pozytywne! Rabka nas zauroczyła, polecamy ją wszystkim jako kierunek wakacyjnych wypraw, zwłaszcza, że na płocie amfiteatru nadal można obejrzeć wydrukowane w powiększeniu plansze Pikotka!

Zdjęcia tym razem moje!



A te zdjęcia dostałem od organizatorki festiwalu, niestrudzonej Pani Iwony Haberny!



A te tutaj zrobił Maciek Wacławik!